fbpx

Chcesz 1000 EUR dofinansowania na ochronę marki?

Skontaktuj się ze mną:

Jako rzecznik patentowy, specjalizuję się w rejestrowaniu znaków towarowych. Pomogę Ci uzyskać unijne dofinansowanie na ten cel.

zastrzezenie-nazwy-firmy-kancelaria-lech-q
ebook-o-ochronie-marki

Podobał Ci się ten artykuł?

Pobierz darmowy eBook o ochronie marki
  • zawiera kluczowe informacje o ochronie marki
  • otrzymał wyróżnienie od Urzędu Patentowego
  • napisany jest prostym i zrozumiałym językiem
  • opisuje najczęstsze błędy przedsiębiorców
  • zawiera proste rady jak chronić swoją markę
  • pobrało go już ponad 1800 osób!

Zobacz również

Włącz się do dyskusji

Czy idąc tropem artykułu znak słowno-graficzny chroni tylko warstwę graficzną? Może ktoś posługiwać się nazwą w warstwie fonetycznej, ale nie może użyć grafiki?

To wszystko zależy o jakim znaku towarowym mówimy. Jeżeli mamy znak towarowy typu ORLEN, którego już sama nazwa jest fantazyjna, to znak słowno-graficzny zabezpiecza również płaszczyznę fonetyczną.

Jeżeli jednak w znaku słowno-graficznym znajduje się określenie opisowe, to ochrona jest tylko na wygląd. Przykład:
opisowy znak towarowy

Jakim cudem został zarejestrowany znak słowno-graficzny dobreprogramy? W 2007 otrzymali odmowę rejestracji, a w 2013 zarejestrowano ten sam znak wyglądający jak zrobiony przez gimnazjalistę w paintcie. Zdaje się, że został zarejestrowany tuż przed przejęciem przez grupę WP. Na co mają w takim razie ochronę skoro w znaku jest określenie opisowe, a grafika to zwykły napis? Czy taki znak opisowy może być traktowany jako renomowany i ktoś nie może prowadzić tej samej działalności pod adresem dobrenarzedzia.pl? Dziękuję za odpowiedź. Temat wydaje się ciekawy.

Dzień dobry Panie Andrzeju.
Faktycznie w 2007 r. dostali odmowę, ale przy zgłoszeniu w 2013 znak zarejestrowali. Szata graficzna faktycznie jest uboga, ale proszę zwrócić uwagę jakie wskazano tak klasy towarowe. Oba zgłoszenia dość wyraźnie różnią się od siebie. Pierwsze dość mocno kręciło się właśnie wokół programów komputerowych. W drugim wskazano np. reklamę i chyba tym przekonano Urząd Patentowy, że to nie jest opisowy znak towarowy.
Szata graficzna faktycznie jest bardzo uboga.

Pozdrawiam.

Witam i serdeczności w nowym roku !
… zgodnie z praktyką UPRP (postępowanie per se, bazy, etc. …), o treści formularza zgłoszeniowego już nie wspominając – porównywanie/analizowanie wyłącznie dwóch rodzajów znaków towarowych z pominięciem – znaku stricte – graficznego (figurative – by posłużyć się nomenklaturą „Madrytu” lub „EUIPO”) – wydaje się zawężać skutki takiego porównywania/analizowania. Słowem – moim zdaniem – aby analizować – trzeba dołączyć do dwóch, wymienionych w porównaniu, rodzajów znaków konwencjonalnych – 3. rodzaj – znak graficzny, a kwalifikowanie znaku słowno-graficznego (combined – by … jw. 🙂 jako logo – nie wydaje się fortunne, co Pan o tym myśli ?
Ukłony,
Jacek Rogala

Panie Jacku.
Ciężko szerzej pisać o innych odmianach znaków towarowych, jeżeli artykuł poświęcony jest stricte znakowi słownemu 🙂 Z drugiej strony na oko 80-90% zgłoszeń jakie dokonujemy dotyczy ochrony nazwy bądź logo firmy. Ostatecznie zgłaszamy znak graficzny. Inne odmiany znaków, które szerzej na blogu już opisałem tutaj, zdarzają się sporadycznie.

A co do określenia „figurative” na znaki słowno-graficzne przez EUIPO to faktycznie jest to nieco mylące. Klienci często zadają mi o to pytania 🙂

Pozdrawiam

Nie, nie … „figurative” znaczy „graficzny” – tak jak wcześniej o tym pisałem 🙂 … oczywiście, szlusujemy do nomenklatury związanej z praktyką UPRP 🙂

Nic podobnego. Znak słowno graficzny pod rządami Alicante 🙂 to – combined trade mark, a znak stricte graficzny, to – właśnie – figurative trade mark; zresztą – terminologia EUIPO czerpie z WIPO-skiego – starszego systemu, czyli – „porozumienia madryckiego”, więc tak jakby rzuca światło na postępowanie odbywające się na świecie w języku Szekspira 🙂 … w systemach lokalnych, regionalnych i międzynarodowych …

A to się ubawiłem z lekka 🙂 — owszem, Alicante akceptuje nonszalancję urzędów krajowych; zgadza się, praktyka w niektórych, nielicznych urzędach na świecie dopuszcza taką percepcję i kwalifikację zgłaszanego znaku. Moim zdaniem – taka praktyka jest nielogiczna i urąga ustalonemu przyporządkowaniu nomenklaturowemu. Widzę, że ‚Black Horse’ czerpie z polskiej rzeczywistości i jest reprezentowana przez polskiego rzecznika 🙂 …
Fragment pliku pomocy z portalu euipo … po polsku 🙂
„Graficzny: Znaki graficzne posiadają przedstawienia graficzne. Jednakże, w zależności od urzędu, pojęcie znaków graficznych może się nieco różnić: Jeżeli znak graficzny zawiera również nazwę (posiadanie nazwy jest charakterystyczne dla znaku słownego), niektóre urzędy sklasyfikują ten znak graficzny jako kombinowany znak towarowy. W TMview każdy znak zawierający przedstawienie graficzne znajduje się na liście znaków „graficznych”. Wynikiem wyszukiwania będą zatem: znaki graficzne, kombinowane i znaki trójwymiarowe na liście wyników, jeżeli jako rodzaj znaku wybrano „Graficzny”.”

Panie Jacku podałem przykład znaku, który został zgłoszony przez nasza kancelarię.

Zgłoszenie nie poszło przez polski urząd a bezpośrednio przez EUIPO. Nie ma tutaj miejsca jak Pan pisze „akceptowanie nonszalancji urzędów krajowych”. To praktyka, którą akceptuje EUIPO. Zresztą w samym rejestrze znaków pod określeniem „figurative” jest ponad 600 tys. znaków. I z tego większość to właśnie słowno-graficzne (logo).

Nie rozumiem też co jest dziwnego w tym, że wrzuciłem fragment rejestru w języku polskim. Jednym kliknięciem można ustawić dowolny język.

Zresztą uważam, że dyskusja jak taki znak nazywać, to dyskusja akademicka. Dla siły ochrony znaku nie ma to miększego znaczenia. Liczy się to jak znak wygląda.

Dziękuję za odpowiedź!
Odnosząc się do:
„Nie rozumiem też co jest dziwnego w tym, że wrzuciłem fragment rejestru w języku polskim. Jednym kliknięciem można ustawić dowolny język.” — to ja teraz nie rozumiem, bo ja niczego takiego nie podnosiłem; nie chodziło mi o ilustrację interfejsu, który ma – w istocie – 23 wersje językowe, a raczej tyleż instancji; miałem na myśli zupełnie coś innego, a mianowicie – genezę w postępowaniu zilustrowanego zgłoszenia znaku … słowem, jeśli będę w Bydgoszczy – pozwolę sobie zadzwonić i jeśli tylko znajdzie Pan czas dla mnie – zapraszam do omówienia kwestii w jakimś ogródku piwnym, jakich z pewnością mnóstwo w grodzie nad Brdą i Wisłą.

Sprostuję tylko, że nie prowadzimy dyskusji akademickiej :), a jedynie systematyzujemy nomenklaturę.

proponuje stosować znak, bo określenie znak jest jednoznaczne. Czy to będzie znak firmowy, towarowy, drogowy jest jednoznaczny w przeciwieństwie do wyrażenia LOGO.

a propos wpisu Michała 😉 … no właśnie, nie zauważyłem tego wpisu wcześniej … wydaje się, że jest on potwierdzeniem wątpliwości – artykułowanych zwłaszcza przez mało doświadczonych użytkowników wiedzy 😉 lub zgłaszających in spe 😉
JR

Możliwość komentowania artykułów okazuje się w takim przypadku nieoceniona. Można dopytać autora. Ja chętnie odpowiadam 🙂
Staram się pisać możliwie prosto i przejrzyście. Nie chcę za każdym razem wchodzić w zbytnie szczegóły, tłumaczyć od zera. Poza tym staram się linkować w tekście do artykułów gdzie poboczne wątki omawiam.

Myślę, że to się sprawdza 🙂

Dzień dobry,
bardzo ciekawy artykuł, podobnie jak blog, ale trapi mnie jedno pytanie.
Odnośnie granic obowiązywania znaku towarowego. Jak wygląda sytuacja w sytuacji transgranicznego sklepu online ? Czy zastrzeżenie znaku towarowego w granicach kraju jest wystarczające,by swobodnie korzystać z niego, oferując swoje produkty, również na forach/portalach zagranicznych? Czy w tej sytuacji wymagana jest rejestracja międzynarodowa?
Dziękuję z góry za odpowiedz.
Pozdrawiam,
Ania

Pani Anno.
Ochrona znaku ograniczona jest do konkretnego terytorium np. Polski. Jeżeli swoją ofertę kieruje Pani dodatkowo na inne kraje np. Niemcy to należy mieć pewność, że nie łamie się tym samym prawa do cudzego znaku towarowego (należy zrobić badanie znaku). Jeżeli chodzi o rejestrację znaku, to powinna ona w takim przypadku objąć wszystkie terytoria, które obejmuje nasza oferta. Pisałem o tym w artykule pt.: Ochrona znaku towarowego na cały świat – czy jest możliwa?

Pozdrawiam

Dzisiaj trafiłem na ten interesujący blog. Gratuluję pomysłu i rzetelnego podejścia do poruszanej problematyki.
Jako grafik projektant mam jednak uwagi dotyczące używanej terminologii. Niektóre określenia należałoby zdefiniować, tak aby uniknąć nieporozumień i błędnych interpretacji prawa.
Modne od paru lat angielskie słowo LOGO mylnie używa się jako skrót od polskiego Logotypu a nagminie jako synonim polskiego ZNAKU.

Logo to forma graficzna znaku firmowego np nadgryzione jabłko, muszelka, żabka itp
Logotyp (pierwotnie termin używany przez zecerów w drukarniach) to forma literowa znaku firmowego np Philips, SONY itp

Przywołana przez pana firma Apple używa tylko znaku graficznego/logo rezygnując z napisu/logotypu Aplle – i słusznie zakładając, że jest on zbędny, bo każdy patrząc na tę formę znaku w głowie czyta apple/jabłko. W latach 90. używali Apple Macintosh.

Znak towarowy nie musi być znakiem firmy – często związany jest tylko z produktem.

Słowo jako dźwięk danej nazwy firmy znakiem być nie może – to oczywiste.

Najważniejsza jest nazwa własna firmy może być od nazwiska właściciela, abstrakcyjna lub oryginalnie przekształcony wyraz kojarzący się z branżą. Forma literowa nazwy może być też oryginalnie wymyślona lub oparta o istniejące kroje pism.

Pozdrawiam

Maciej Nowakowski

Dziękuję Panie Macieju za komentarz. Myślę, że nie ma sensu zbyt mocno trzymać się prawidłowych znaczeń tych słów. Potocznie ludzie posługują się tymi określeniami tak jak ja to opisałem. I Pana komentarz, choć bardzo merytoryczny, jest tego dowodem. Posługuje się Pan określeniami znak czy firma w znaczeniu potocznym a nie prawnym. Ja z pełną świadomością używam w artykułach określeń potocznych, bo tekst ma być dla ludzi. Dzięki temu jest łatwo przyswajalny.
Pozdrawiam

Język prawniczy nie jest językiem potocznym, bynajmniej, a szkoda. Przepisy prawa powinny posługiwać się terminologią opartą o definicje. Pan używa pewnego żargonu środowiska marketingowców wzmocnione z Gazety Wyborczej. Nie tędy droga.

Czy nie lepiej używać określenia/terminu: nazwa własna firmy lub nazwa własna produktu.

Znak towarowy to nazwa własna produktu, która posiada swoistą formę graficzną. Nazwa i forma mogą być prawem chronione.
Brzmi to jednoznacznie i jest zrozumiałe. W zapisie prawa powinno się unikać pojęć/terminów, których definicje są niejednoznaczne w użyciu potocznym.

Słowo kojarzy się bardziej z wymową/dźwiękiem niż pisownią.
Dlatego „znak słowny” budzi moje wątpliwości.

Logo – jest nadużywane przez grafików i marketing, ma charakter żargonu środowiskowego, który zubaża język polski.

Mamy dużo określeń na znak firmowy ze względu na branżę, w której działa firma,
np.: – Sygnet, to określenie używane w branży wydawniczej,
– Winieta to nazwa pisma, gazety, tygodnika itp.
– Emblemat to forma graficzno-literowa jakieś imprezy np.: sportowej, kulturalnej itp
– Godło to znak uczelni, szkoły, stowarzyszenia itp

Pozdrawiam
Maciej Nowakowski

Dzień dobry Panie Macieju.
Nie wiem jak wygląda żargon Gazety Wyborczej, ale zgodzę się, że piszę językiem potocznym. Unikam języka stricte prawnego, ponieważ wtedy moje artykuły byliby w stanie czytać tyko prawnicy. Na blogu posługuję się językiem moich klientów i czytelników. I proszę mi wierzyć dostaję wiele mailu z podziękowaniami za to, że trudne zagadnienia prawne wyjaśniłem w prosty sposób. Jeżeli ktoś chce czytać teksty naukowe, to kupuje książki na ten temat.

Napisał Pan: „Znak towarowy to nazwa własna produktu, która posiada swoistą formę graficzną. Nazwa i forma mogą być prawem chronione.” Tylko, że „znak towarowy” to pojęcie stricte prawne. Pan zrobił to, co krytykuje u mnie – użył go Pan w znaczeniu potocznym.

Polecam przejrzeć ustawę Prawo własności przemysłowej (artykuły od 120). Tam przeczyta Pan, że czym jest znak towarowy, jakie pełni funkcje, oraz, że istnieje coś takiego jak znak towarowy słowny.

Pozdrawiam

Panie Macieju Nowakowski,
Pełna zgoda i moja 100-procentowa solidarność wraz z tożsamym poparciem dla reakcji pana Mikołaja Lecha na pańskie teorie „modyfikujące” postępowanie przed urzędami patentowymi oraz „modyfikację” praktyki oraz terminologii w postępowaniu o udzielanie praw wyłącznych. Przyłączam się do porady, by zapoznać się skrupulatnie z krajowym, regionalnym oraz światowym prawodawstwem w dziedzinie, a przede wszystkim ze wspomnianą ‚pwp’.
Ukłony,
Jacek Rogala

Pański wpis to nadinterpretacja i nadużycie. Nic nie piszę o modyfikacji postępowania przed UP. Wspominam tylko o słabości/niejednoznaczności terminologii, która może determinować orzekanie.

Czy może Pan przytoczyć defincję znaku towarowego słownego zgodną z ustawą PWP i jakiś konkretny przykład?

Pozdrawiam
Maciej Nowakowski

Panie Macieju.

W ustawie PWP jest jedynie ogólna definicja znaku towarowego ze wskazaniem, że może nim być wyraz. Natomiast w praktyce Urząd Patentowy RP, sądy oraz literatura posługują się określeniami słowny i słowno-graficzny znak towarowy. Wystarczy zobaczyć oficjalne rejestry urzędowe (link) oraz artykuły edukacyjne (link).

Poniżej, w cudzysłowie – fragment Pana wcześniejszej w tym wątku korespondencji:

„Czy nie lepiej używać określenia/terminu: nazwa własna firmy lub nazwa własna produktu.
Znak towarowy to nazwa własna produktu, która posiada swoistą formę graficzną. Nazwa i forma mogą być prawem chronione. Brzmi to jednoznacznie i jest zrozumiałe. W zapisie prawa powinno się unikać pojęć/terminów, których definicje są niejednoznaczne w użyciu potocznym. Słowo kojarzy się bardziej z wymową/dźwiękiem niż pisownią. Dlatego „znak słowny” budzi moje wątpliwości.”

W tych kilku zaledwie zdaniach próbuje Pan zburzyć praktyczny ład, a co gorsza – próbuje zburzyć Pan logikę, więc proszę nie imputować mi dokonywania nadużyć, bo to Pan rezonuje (z dozą własnego świętego przekonania – choćby za pomocą – mentorskiego – „czy nie lepiej…”, etc.) o poprawie uznanego słownictwa i odnośnych znaczeń.
Co do cytowania obowiązującego prawa, tudzież definicji – nie spełnię Pana prośby, bo żyjemy w czasach namacalnej prostoty w wyszukiwaniu i dostarczaniu sobie rzetelnej wiedzy pod sam nos i z pewnością znajdzie Pan sobie sam interesujące Go zagadnienia z zakresu ochrony własności przemysłowej.

Panie Jacek, nie było moją intencją burzyć Pański praktyczny ład i logikę. Chyba nie doceniłem siły swoich argumentów.
Przepisy prawne powinny być zrozumiałe dla każdego kto je czyta a nie tylko dla prawników. Dlatego używana terminologia (a nie słownictwo) musi opierać się na zdefiniowanych w języku polskim pojęciach i unikać zapożyczeń z żargonu jakiegoś środowiska.
Poza tym nie interesuje mnie ochrona własności przemysłowej, ani zagadnienia patentowe.
Żałuję, że tego Pan był uprzejmy nie zauważyć.
W końcu każdy z nas ma swoje deficyty i ograniczenia, a taka wymiana zdań może je choć trochę uszczuplić, jak sądzę. Dlatego rezonuję – gdzie się da jeszcze.

Niezmienności
MN

Dobry wieczór Panie Macieju Nowakowski,
Odniosę się już tylko do jednej niemerytorycznej w kontekście tego wątku kwestii, bo odnoszenie się merytorycznie do pana riposty, a tym samym – udowadnianie, że wbrew Pana deklaracjom, interesuje się Pan JEDNAK ochroną własności przemysłowej per se – byłoby zabiegiem przypominającym kopanie się z koniem.
Oto, jeśli już musi Pan zwracać się familiarnie z użyciem imienia – proszę odmieniać takie imię przez przypadki – jeśli podlega to takiej regule języka polskiego.
Było mi bardzo miło poznać Pana, Panie Macieju Nowakowski.
Ukłony,
Jacek Rogala

Wtrącę jeszcze pytanie merytoryczne, jeśli można.

Czyli rejestracja znaku słowno-graficznego w żaden sposób nie chroni samej części słownej?
Jeśli np. jest zastrzeżony znak słowno-graficzny „Drzewo” w klasie towarowej 16, która obejmuje czasopisma i inne drukowane publikacje, i jeśli jest wydawane czasopismo pod tą nazwą, to pomimo rejestracji takiego znaku każdy może wydawać inne czasopismo pod nazwą „Drzewo” prezentując ten tytuł w innej postaci graficznej? Albo tylko w innej kolorystyce?

Chodzi mi właśnie o słowa natury opisowej, których nie da się zastrzec w formie jedynie słownej.

Dzień dobry Panie Marcinie.
O opisowym znaku towarowym możemy mówić jedynie wtedy, kiedy jednoznacznie wskazuje do oznaczania czego ma służyć. Określenie „drzewo” jest opisowe moim zdaniem w zakresie „drewna” i być może aranżacji ogrodów, ale nie czasopism. Trzeba sobie zadać pytanie czy zatrzymując przechodnia na ulicy i pytając go jakie towary/ usługi kryją się pod pojęciem „drzewo” powie „czasopisma”. Chyba szans ana to jest niewielka 🙂

Jeżeli jednak w znaku słowno-graficznym element słowny jest fantazyjny to taki znak chroni również płaszczyznę fonetyczną. Nieco więcej pisałem o tym w artykule: Czy robiąc jedno zgłoszenie można chronić nazwę i logo?

Pozdrawiam

Może trochę późno ale przy (ponownym) czytaniu bloga natrafiłem na ciekawy znak słowny(!) e-krem. Czy sam przedrostek „e” może dać słowną ochronę?
Czy np stosując ten model (w nawiązaniu do przykładu z komentarzy) można by starać się np o rejestrację e-drewno dla mebli?

Panie Pawle świetny przykład.

Faktycznie Urząd Patentowy zarejestrował ten znak:

e-krem słowny znak towarowy

Coś czuję, że dzisiaj ekspert odmówiłby ochrony na ten znak towarowy. Wydaje się, że w branży e-commerce przedrostem „e” wskazuje jedynie, ze dany towar dostępny jest w internecie. Oczywiście nie zawsze bo są przecież e-papierosy. EUIPO obecnie bezwzględnie odmawia rejestracji takich znaków. Ten znak pokazuje, że choć prawo szczególnie w tym zakresie się nie zmieniło to orzecznictwo urzędów już tak.

Pozdrawiam

To zależy. Jeżeli działając i tak naruszali Pana prawa do znaku niezarejestrowanego to może ich Pan do tego zmusić. Jeżeli nie to może być z tym problem. Rejestracja znaku towarowego generalnie nie jest magicznym narzędziem w oparciu o które prosto i skutecznie usunie się swoją konkurencję. To jest możliwe tylko w najbardziej oczywistych przypadkach nieuczciwej konkurencji.

Napisz do mnie mikolaj@kancelarialech.pl Zadzwoń +48 575 999 410