
Z faktami się nie dyskutuje
Byłem brzydkim dzieckiem!
To zdjęcie już od wielu lat robi prawdziwą furorę wśród moich znajomych. Uznałem, że moje okrągłe urodziny, to dobra okazja, aby poprawić humor również czytelnikom bloga.
Nie musisz dziękować 🙂
Jak widzisz nie miałem łatwo w dzieciństwie. Niemniej dzielnie sobie radziłem. Na szczęście z biegiem lat moja „oryginalna” uroda zaczęła się zmieniać. To pokazuje, że jest nadzieja dla brzydkich dzieci.
Z tego się wyrasta 🙂
Niespożyta energia i głowa pełna głupich pomysłów
Wychowałem się w Bydgoszczy na zwykłym blokowisku.
W wakacje potrafiłem całe dnie biegać po osiedlu z moją bandą. Wchodziliśmy na wszystkie drzewa i garaże. W pobliskich ogródkach działkowych urządzaliśmy sobie „pachty”. Niczym szpaki wyjadaliśmy działkowiczom czereśnie. Fakt czasami nas łapano, ale to dodawało tylko pikanterii całemu procederowi.
Tak się bawiło w czasach sprzed internetu.
Gdzieś ta młodzieńcza energia mi została. Z biegiem lat angażowałem ją po prostu w inne rzeczy. Osoby, które znam od kilku lat kojarzą mnie głównie z zawodem, który wykonuję. Tymczasem w liceum chodziłem na masę koncertów i nosiłem długie włosy.
Potrafisz to sobie wyobrazić patrząc na moje zdjęcie? 🙂
Dziś myślę, że szedłem po prostu własną drogą.
Niemniej takie alternatywne myślenie w przyszłości zaprocentowało.
Moja fascynacja historią
Zainteresowanie historią wynikało, jak myślę z trzech przyczyn.
Zaczęło się od świetnych publikacji prof. Andrzeja Garlickiego. Książki były napisane prostym językiem i okraszone masą ciekawostek. Historia, szczególnie ta od 1939 r. zaczęła mnie pasjonować. Swój udział w tym miał mój nauczyciel historii, ale co ciekawe również kolega z licealnej ławki.
Zaczęliśmy po prostu rywalizować, kto będzie miał lepsze oceny z historii.
Obojgu wyszło to nam na dobre 🙂
Implikacje tych zainteresowań były dość namacalne. Będąc na studiach prawniczych postanowiłem rozpocząć drugie na stosunkach międzynarodowych. Nie wiązałem swojej przyszłości z dyplomacją. Podążałem za swoją pasją.
To był szalenie ciekawy i intensywny okres.
W 2007 roku pojechałem na Ukrainę jako obserwator wyborów parlamentarnych. Później jeszcze kilkakrotnie odwiedzałem ten kraj. Dwa razy byłem ze znajomymi na ukraińskim Krymie.
Do 2010 r. przeczytałem chyba wszystkie dostępne w Polsce książki o wojnach w Czeczenii. Współtworzyłem w tamtym okresie również jeden z portali o tej tematyce. Można powiedzieć, że zdobywałem wtedy pierwsze szlify dziennikarskie. To tam po raz pierwszy poczułem tą satysfakcję z dzielenia się wiedzą.
Spodobało mi się.
Koniec końców na prawie obroniłem pracę na temat prawa do samostanowienia narodów. Na stosunkach międzynarodowych pisałem o tym, jak Rosja wykorzystuje surowce naturalne w polityce zagranicznej.
Swoją drogą wiedziałeś, że Putin obronił z tego doktorat?
Inna sprawa, że przy tej okazji dokonał plagiatu.
Mieszane sztuki walki
Nie wiem jak to robiłem, ale znajdywałem wtedy jeszcze czas na sport.
Zdecydowałem się trenować mieszane sztuki walki. I robiłem to regularnie przez 5 lat. Była to więc raczej poważna przygoda. Być może pomyślisz, że to brutalny sport. Moim zdaniem jednak dużo bezpieczniejszy niż np. boks. Tam non stop dostajesz ciosy w głowę. MMA to zestawienie najskuteczniejszych technik ze wszystkich sporów walki: boksu, muay thai, judo, zapasów czy brazylijskiego Jiu-Jitsu.
Większość dość prostych i praktycznych.
Szczęśliwie nigdy nie miałem okazji sprawdzać swoich umiejętności.
Każdemu będę polecał trenowanie sportów walki. Świetnie kształtują charakter, uczą systematyczności i wytrwałości. To cechy, które przydają się w pracy zawodowej. Dodatkowo miałem okazję obserwować kolegów, którzy w tym sporcie dziś osiągają duże sukcesy. Jeden walczy obecnie w KSW drugi mam nadzieję niedługo w UFC.
Osoba z boku powie, że mieli talent.
Ja jednak widziałem, że pracowali 3 razy ciężej od nas. Kiedy my trenowaliśmy 5 razy w tygodniu oni mieli 2 czasami 3 treningi dziennie.
Wniosek – chcesz osiągnąć sukces? Pracuj mądrzej i ciężej od innych.
To z kolei pewnie geneza mojego pracoholizmu 🙂
Rozwijanie rodzinnego biznesu
Do pracy w rodzinnej kancelarii patentowej wdrażałem się powoli.
Na studiach nie było szans, abym robił to na pełen etat. Mimo wszystko od zawsze czułem, że to tam jest moje miejsce. Na pewno mieli na to wpływ moim rodzice. Przesiąkłem ich przedsiębiorczym punktem widzenia. Widziałem również ich codzienną ciężką pracę.
Nie jest to zresztą nic niezwykłego.
Jeżeli prowadzisz własną firmę na pewno nie kończysz pracy o 15. Poświęcasz na nią dużo więcej czasu niż na etacie. W pełni odpowiadasz za porażki, ale i sukcesy. Jeżeli firma dobrze się rozwija, czujesz ogromną satysfakcję.
Szybko również zrozumiałem, że praca rzecznika patentowego, choć ciekawa, to w zasadzie nie różni się od innych usług. Jesteśmy przedsiębiorcami, którzy świadczą po prostu usługi prawne. Jak każda inna firma musimy sobie poradzić na rynku.
Im mocniej angażowałem się w pracę, tym bardziej zaczynało mnie to kręcić.
Miałem nowe, świeże spojrzenie na prowadzenie kancelarii. Świetnie się to łączyło z ponad 20 letnim doświadczeniem mojego taty. Dostałem wolną rękę. Wiele z moich pomysłów dobrze się sprawdziło, choć oczywiście nie wszystkie.
Zacząłem powoli rozumieć na czym polega przedsiębiorczość.
Mówi się, że:
Zadowolony klient przyprowadzi 10 nowych.
Niezadowolony zniechęci 100.
Jednym z pomysłów na budowanie pozytywnego wizerunku był ten blog.
Łatwo było powiedzieć, że świadczy się profesjonalne usługi. Ja postanowiłem to udowodnić. Zacząłem opisywać najczęstsze problemy przedsiębiorców z którymi stykałem się w pracy. Nie musiałem zbytnio myśleć nad tematami. Te podpowiadało życie.
Uczciwie Ci powiem, że nie miałem bladego pojęcia, gdzie mnie to zaprowadzi.
Nie spodziewałem się, że mogę pokochać pisanie. Wraz z wzrostem popularności tego bloga dostawałem coraz więcej pozytywnych sygnałów. Od czytelników, od klientów. Generalnie od zupełnie obcych mi osób.
Co ciekawe zaczęli mnie kojarzyć również przeciwnicy procesowi 🙂
Praca w kancelarii patentowej
Kiedy dołączyłem do rodzinnego zespołu miałem nieśmiałe marzenie.
Chciałem rozwinąć to, co przez 20 lat budowali moi rodzice. Gdzieś z tyłu głowy miałem obraz tego co chcę osiągnąć.
I wiesz co Ci powiem?
To się NAM autentycznie powoli udaje realizować!
W tym roku powiększyliśmy siedzibę, a do zespołu dołączyła nowa osoba.
Być może dla wielu „trzydziestka” jest przytłaczająca. Ja jednak czuję, że jestem dokładnie w tym miejscu w którym chciałem być.
Dzieje się u mnie wiele dobrego 🙂
W urodziny życzyłem sobie tego samego co rok temu.
Aby wszystko rozwijało się tak dobrze jak dotychczas.
PS. Specjalnie za dużo nie pisałem o blogu. Jeżeli chcesz się dowiedzieć co jego prowadzenie zmieniło w moim życiu uzbrój się w cierpliwość. Wszystko zamierzam opisać w styczniu przyszłego roku. To wtedy miną 3 lata jego istnienia. Będę miał Ci bardzo dużo do powiedzenia.
Pozytywnego wtorku.
Zobacz również:
- Jak zgłosić naruszenie prawa na Allegro?
- 33 powody dlaczego warto chronić markę firmy jako znak towarowy
- Ile kosztuje zastrzeżenie nazwy firmy przez rzecznika patentowego?
- Co grozi za bezprawne używanie R w kółku?
- Jak sprawdzić czy logo nie jest plagiatem?
- Co daje zastrzeżenie znaku towarowego?
- Rejestracja marki na Allegro – benefity
- Jakie są opłaty za rejestrację nazwy i logo firmy?
Brawo panie Leszku! (czy panie Lechu? 🙂 ) Wiele Pan osiągnął i jeszcze wiele przed Panem. Trzymam kciuki za dalsze sukcesy.
P.S.
Proszę się nie przepracowywać- trzeba dbać o siebie 🙂
Właściwie to Panie Mikołaju 🙂
Jeżeli ma się pracę, którą się lubi to ciężko w ogóle mówić o pracowaniu.
Kiedyś zwolnię, ale jeszcze nie teraz.
Pozdrawiam