Sprawdziłeś dostępność nazwy firmy – jest kolizja
Rejestrując klientom znaki towarowe zawsze powtarzam, że warto zacząć od badania zdolności rejestrowej znaku towarowego.
Jest to rozwiązanie bezpieczne, dzięki któremu znak nie jest zgłaszany „w ciemno”.
W ramach takiego badania sprawdzam właśnie dostępność nazwy firmy. Polega to na poszukiwaniu identycznych lub podobnych znaków towarowych, które mogą być kolizją dla takiego zgłoszenia.
Badanie dla tytułowego klienta dało wynik negatywny. Klient był niepocieszony. Jak to często bywa, zdążył się już emocjonalnie związać ze znakiem.
Tak się dzieje, kiedy intensywnie pracujesz nad nową marką. Organizujesz marketing, akcje promocyjne, wymyślasz slogany reklamowe…
i nagle Twój rzecznik patentowy mówi Ci, że nazwa jest zła.
Usłyszałem od niego:
Panie mecenasie skoro nie ma szans na rejestrację mojego znaku, to rezygnuję ze zgłoszenia. W tej sytuacji to pieniądze wyrzucone w błoto.
Nie sposób było się z tym nie zgodzić. Niestety klient wyciągnął jedynie połowicznie dobre wnioski. Kolejnym jego krokiem było bowiem wprowadzenie na rynek towarów opatrzonym tym znakiem towarowym.
Nie minął rok kiedy dostał wezwanie do zaprzestania naruszania znaku towarowego.
Pismo skierowała do niego duża niemiecka kancelaria na zlecenie właściciela podobnego znaku towarowego. Poza wycofaniem spornych towarów z rynku żądała również zapłaty wysokiego odszkodowania.
To wszystko w nieprzekraczalnym terminie 7 dni.
Naturalnie klient przyszedł do mnie z prośbą o pomoc. Wziąłem do ręki zrobione sprawozdanie z badania. Oczywiście znalazłem tam firmę, która do niego pisała. Moja pierwsza myśl – przecież można było tego wszystkiego uniknąć...
Nie wchodząc w szczegóły powiem Ci jedynie, że dla klienta to była droga lekcja.
Wnioski jakie płyną z tej historii
Jeżeli sprawdziłeś dostępność nazwy firmy i wystąpiła kolizja to zastosuj się do zaleceń rzecznika patentowego. Musisz mu zaufać.
Dalsze działanie pod takim znakiem towarowym jest delikatnie mówiąc nierozsądne.
Masz właściwie dwa rozwiązania:
- zmieniasz całkowicie nazwę firmy lub
- wyraźnie ją modyfikujesz.
Pamiętaj, że znaki towarowe rejestruje się nie dla symbolu R w kółku czy ozdobnego świadectwa ochronnego. Robi się to, aby chronić swoje interesy ekonomiczne. Z jednej strony rejestracja znaku pozwala Ci walczyć z nieuczciwą konkurencją. Z drugiej daje Ci poczucie, że sam nie naruszasz cudzego prawa.
Sprawdzając dostępność nazwy firmy jesteś w stanie obie te okoliczności ocenić.
W przypadku negatywnego wyniku badania często słyszę od klientów pytanie:
Czy warto się taką kolizją przejmować skoro przez tyle lat właściciel znaku towarowego nie robił żadnych problemów?
Cóż, to o niczym nie świadczy.
Najczęściej jego pasywność wynika z tego, że w ogóle nie wie o Twoim istnieniu. Alternatywnie wie, ale jesteś na tyle drobnym przedsiębiorcą, że Cię ignoruje. Jeżeli jednak włożysz wysiłek i pieniądze w budowanie swojej marki, to po kilku latach staniesz się widoczny na rynku.
Odniesiony sukces może się dla Ciebie okazać początkiem problemów.
Właściciel zarejestrowanego znaku może Cię zauważyć i zareagować. Nie po to rejestruje się przecież znaki towarowe, by tolerować konkurenta działającego pod tą samą nazwą.
Dalsza część artykułu pod formularzem.
W niektórych przypadkach warto zaryzykować
Nie zawsze sprawdzając dostępność nazwy firmy wynik jest jednoznaczny.
Są przypadki, kiedy ciężko z całą stanowczością odpowiedzieć, że badany znak na 100% jest podobny do znaku wcześniejszego. Zbieżność jest częściowa.
Z sytuacjami „na granicy” ma problem również sam Urząd Patentowy.
Nawet, jeżeli ekspert dany znak zarejestruje, to później w trybie spornym można się takiej decyzji sprzeciwić. Ewentualnie wnosić o unieważnienie znaku.
Jeżeli wynik badania nie jest jednoznaczny, część firm podejmuje ryzyko. Wiedząc, że znaki towarowe nie są identyczne wprowadzają je na rynek. Liczą się z konsekwencjami. Mimo wszystko zakładają, że:
- właściciel wcześniejszego znaku towarowego nie zareaguje lub
- nawet jeżeli dojdzie do sporu to uda się go wygrać.
Oczywiście wszystko zależy od konkretnego przypadku. Przy ocenie ryzyka przyda Ci się porada rzecznika patentowego.
Często w takiej sytuacji klienci próbują mi udowodnić, że znaki się od siebie różnią. I mają rację. Problem w tym, że również podobne znaki mogą wprowadzać w błąd konsumentów. To, że Ty się z tym nie zgadzasz nie ma znaczenia.
Ważne jak sąd oceni Twój przypadek.
Istnieje bogate orzecznictwo, które dokładnie to zagadnienie analizuje. W niektórych sytuacjach lepiej nie ryzykować.
Dostępność nazwy firmy. Podsumowanie.
Rozmowy z klientami, którym muszę przekazywać złe informacje nie należą do najłatwiejszych. Niektórzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że powinni zmienić nazwę pod którą działają. Całkowicie ich rozumiem. Od kilku, kilkunastu lat budowali swoją markę. Nikt z nich nie pomyślał, aby na początku sprawdzić dostępność nazwy firmy.
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że sporo firm jednak swojej nazwy nie zmienia. Ich właściciele wychodzą z założenia, że skoro do tej pory nie było problemów to sytuacja się nie zmieni.
Cóż, bardzo optymistyczne myślenie…
Co ciekawe widzę, że najczęściej na zmiany decydują się osoby młode 🙂
Jak się domyślasz najpierw sprawdzamy wtedy dostępność nazwy firmy. A najczęściej od razu kilka ich wariantów. Dopiero mając zielone światło rozpoczyna się praca grafików oraz marketingowców.
No i to jest powiedziałbym idealny model narodzin marki.
Zobacz również:
- Kto może złożyć sprzeciw wobec znaku towarowego?
- Międzynarodowa klasyfikacja towarów i usług – tych błędów unikaj
- Czy nazwę i logo firmy trzeba zastrzegać?
- Co daje rejestracja marki na Amazon Brand Registry?
- Ile trwa zastrzeganie nazwy firmy?
- 5 argumentów za rejestracją logo z nazwą opisową
- Jak sprawdzić czy logo jest plagiatem?
- Jak zgłosić naruszenie prawa na Allegro?
To w końcu chodziło o znak czy o nazwę firmy, bo jakby używa Pan zamiennie tych dwóch określeń? Jeśli o nazwę, to chyba przypadek dość skrajny z rodzaju, gdy lokalny producent serów decyduje się na nazwę firmy np. „Chochland”, bo w przypadku branż niekonkurencyjnych ochrona zdaje się nie obowiązywać?
Druga kwestia, skoro klient był niewielką firmą lokalną, to podejrzewam, że rejestrowałby znak w polskim urzędzie otrzymując ochronę w Polsce. Zatem przy weryfikacji nazwy firmy okazało się, że firma o tej samej nazwie posiada ochronę w Polsce i funkcjonuje w Polsce w tej samej branży, co klient. Inaczej niemiecka firma nie miała by chyba uprawnień do kwestionowania praw lokalnej firmy do nazwy nie mając w Polsce ochrony patentowej dla swojej nazwy tak samo, jak polskie firmy z ochroną w Polsce nie mogą kwestionwać nazw używanych przez firmy np. w Andaluzji. Jeśli klient wiedział, że inna firma jest w Polsce chroniona lub że sprzedaje tu produkty z tej samej branży, to był chyba co najmniej imbecylem, podejmując decyzję na wprowadzenie na rynek swoich produktów?
Jak dla mnie artykuł jest z rodzaju tych, które mają bardziej straszyć niż edukować.
Panie Rafale, w artykule używam określeń potocznych zrozumiałych dla przeciętnego czytelnika. Większość osób mówi o „nazwie firmy” myśląc o oznaczeniu, którym w sposób komercyjny posługuje się w obrocie. W moim nagraniu wyraźnie mówię, że kolizja jest jedynie wtedy kiedy poza „nazwą” podobne są również oferowane towary i usługi. Pan mówi, że to sytuacja skrajna. Niestety jest wręcz przeciwnie. Myślę, że spokojnie 90% przedsiębiorców nigdy nazwy pod którą działa nie badała. Efekt tego jest taki, że mam po kilka rozmów tygodniowo z osobami, które dostają pisma z kancelarii prawnych. Dla takich osób to są dramatyczne wręcz sytuacje.
Co do drugiej kwestii to trochę stworzył Pan sobie kazus, na który sam odpowiedział. Okoliczności tej sprawy były zupełnie inne i powiedziałbym dość oczywiste. Proszę pamiętać, że ochrona znaków towarowych jest terytorialna. Przedsiębiorca z Portugalii może mieć chroniony wspólnotowy znak towarowy (na całą UE). Tym samym prawo wyłączne obowiązuje również w Polsce. Jeżeli ktoś wprowadzi towar tego samego rodzaju o identycznej lub podobnej nazwie naruszy prawo. To sytuacja wręcz podręcznikowa.
Dla wielu przedsiębiorców informacja o kolizji jest tak wielkim szokiem, że nie robią z tym nic. Jakby wypierali prawdę. Inna kwestia dotyczy oczywiście sytuacji, kiedy ktoś dostaje informację o kolizji zanim wprowadzi swój towar na rynek i to ignoruje. No i to bym nazwał sytuacją skrajną.
Artykuł wskazuje częsty błąd popełniany przez przedsiębiorców wynikający z ich niewiedzy.
Myślę, że warto o tym przypominać.
Artykuł ma straszyć ale i skłaniać do refleksji.
Pozdrawiam