Przedstawiam Ci historie, które dały mi dużo do myślenia.
Historia nr 1
Przedsiębiorca, przegrał spór w sądzie.
Wyrok był jednoznaczny – naruszenie cudzego znaku towarowego.
Konieczność zmiany nazwy była dla niego prawdziwym dramatem. Poprosił więc o konsultację, czy w tej sprawie widzę sens składania apelacji.
Zapoznając się ze szczegółami, oczy otwierały mi się coraz szerzej ze zdumienia.
Dlaczego?
To był książkowy przykład nieświadomego naruszenia prawa do cudzego znaku towarowego. Niestety przedsiębiorca bezrefleksyjnie wszedł w nazwę zastrzeżoną na rzecz kogoś innego. Po kilku latach uprawniony zauważył naruszyciela i postanowił egzekwować swoje prawa.
Całkowicie jednak zszokowało mnie postępowanie reprezentującego go prawnika.
Przedsiębiorca po otrzymaniu „Przedsądowego wezwania do zaprzestania naruszania prawa” powinien zrobić wszystko, aby sprawa nie trafiła do sądu. Niestety jego pełnomocnik w odpowiedzi wykazywał, że oba znaki różnią się szatą graficzną. A to wg niego wyklucza niebezpieczeństwo wprowadzenia kogokolwiek w błąd.
Każda osoba, która ma chociaż trochę wspólnego z prawem własności przemysłowej wie, że to naiwne tłumaczenie. Podobieństwo bada się m.in na płaszczyźnie fonetycznej, a tam znaki są identyczne.
Właściciel praw do znaku widząc taką odpowiedź momentalnie złożył pozew.
W trakcie procesu pełnomocnik koncertowo popisał się swoją niewiedzą:
- Udowadniał, że identyczną nazwą posługuje się w tej branży wiele firm. O naruszeniu prawa nie może być więc mowy. (Logikę tego wywodu można porówna do twierdzenia, że skoro wszyscy kradną to zabranie roweru sąsiada nie może być niczym złym).
- Podnosił też, że uprawniony nie może powoływać się na znak, którego w ogóle go nie używa. Zapominając przy tym, że zarzut ten można podnosić dopiero po 5-ciu latach nieużywania.
Proces został oczywiście przegrany na całej linii.
Historia nr 2
Pewnej zachodniej firmie produkcyjnej nie spodobał się fakt, że jej towary sprzedaje polski przedsiębiorca. Zwykła ona bowiem działać przez swoich oficjalnych przedstawicieli. Oczywiście dyktując przy tym ceny.
Postanowiła więc wynajmując miejscową kancelarię pozwać naszego rodaka.
Pytanie tylko o co?
Próbowano jego postępowanie podpiąć pod nieuczciwą konkurencję. Podnoszono też, że tylko uprawniony do znaku towarowego może się nim legalnie posługiwać.
Czytając to odnosiłem wrażenie, że osoba pisząca pozew nie za bardzo wiedziała co robi. Dla bezpieczeństwa powoływała się więc na wszystko co tylko nie ocierało się o śmieszność 🙂
Przedsiębiorca tymczasem działał zgodnie z prawem. Legalnie zakupił towar od oficjalnego przedstawiciela w jednym z krajów Unii. Następnie nie wprowadzając nikogo w błąd rozpoczął jego sprzedaż.
Przepisy polskiej ustawy Prawo własności przemysłowej w art. 156 ust. 1 i 2 wyraźnie i bez najmniejszych wątpliwości na to zezwalają.
Co ciekawe nie tylko prawnik piszący pozew słabo znał się na tej materii prawa. Również pełnomocnik naszego przedsiębiorcy nie bardzo wiedział jak na te zarzuty zareagować.
Najbardziej niepokojące w tym wszystkim było jednak to, że podobny stan wiedzy reprezentował również i sędzia. Inaczej nie można bowiem interpretować tego, że przychylił się on do wniosku powoda o zabezpieczenie towaru.
Istna abstrakcja!
I znów sprawa ta nie była jakoś szczególnie trudna.
Osoba mająca do czynienia ze znakami towarowymi od razu wiedziałaby jak się bronić. Na szczęście w tym przypadku mogłem doradzać w momencie, kiedy można było jeszcze wiele zrobić.
Decyzję o zabezpieczeniu udało się uchylić.
Wnioski płynące z obu historii
Ważny jest tutaj kontekst – w Polsce toczy się mało sporów o znaki towarowe.
W swojej praktyce zawodowej rzadko spotykają się z nimi radcowie prawni i adwokaci. Sędziowie z kolei orzekają w takich sprawach często raz, dwa razy w roku.
Skutkiem tego są błędy pełnomocników a czasami również wyroki „z kapelusza”.
To oczywiście nie jest usprawiedliwienie dla fatalnie prowadzonych procesów. Osobiście uważam, że nie powinno się przyjmować spraw na których się nie zna. Szczególnie w pierwszej historii można się zastanawiać, czy pełnomocnik postępował moralnie.
Klient pełen wiary w sensowność procesu inwestował w niego swoje pieniądze. Tylko skąd miał on wiedzieć, że reprezentująca go osoba jest do tego nieprzygotowana?
Po pierwsze musisz zdawać sobie sprawę z tego, że prawo jest niczym ocean. Żaden, nawet najzdolniejszy prawnik nie jest w stanie znać się na wszystkim. Jeżeli ktoś tak twierdzi, to prawdopodobnie nie zna się dobrze na niczym.
Z czego to wynika?
Mam podejrzenia, że niektórych zmusza do tego życie.
Tak jak powiedziałem na początku, rynek prawniczy stał się bardzo konkurencyjny. Niektórzy więc podejmują się dosłownie każdej sprawy, która tylko do nich trafia. I uczą się na niej.
Oczywiście za pieniądze swojego klienta.
Takie sytuacje zdarzają się częściej niż Ci się wydaje. Warto więc o tym pamiętać decydując się na usługi prawne.
Ciekawostka:
Działając przez profesjonalnego pełnomocnika masz aż o 50% większe szanse na skuteczną rejestrację swojego znaku towarowego. Takie wnioski płyną z badania Stanford Technology Law Review z 2013 roku.
Przeanalizowano w nim wszystkie zgłoszone w USA znaki towarowe w latach 1985-2010.
Czym zajmuje się rzecznik patentowy? Podcast
Jeżeli interesuje Cię czym zajmuje się rzecznik patentowy to nagrałem specjalny podcast. Podcast to audycja dźwiękowa, którą za darmo możesz odsłuchać np. na swoim telefonie.
Rozmawiałem w nim z Panią Dorotą Rzążewską, która jest prezesem Polskiej Izby Rzeczników Patentowych. Z poniższego nagrania dowiesz się jak rzecznicy patentowi pomagają przedsiębiorcom chronić ich własność intelektualną.
>> Pobierz odcinek | Zobacz wszystkie odcinki
>> Odsłuchaj na: Apple Podcast | Spotify | Google Podcast | YouTube
Jak znaleźć specjalistę z danej dziedziny prawa?
W Stanach Zjednoczonych już od dawna prawnicy wiedzą o sile specjalizacji.
Słyszałem o ciekawym przykładzie kancelarii. Zajmowała się ona głównie dochodzeniem odszkodowań za szkodliwe warunki pracy przy zrywaniu azbestu. Pozornie pozbawiła się tym sporej części rynku. Pozornie.
Osoby zainteresowane wejściem w taki proces wiedziały, że kancelaria ma w tym bogate doświadczenie. Można więc założyć, że bardzo dobrze orientuje się w przepisach, zna kruczki prawne i wywalczy większe odszkodowanie.
Dla tego typu kancelarii to również komfortowa sytuacja.
Prowadzi ona procesy zawsze z tej samej kategorii spraw. Dzięki temu z danym problemem bardzo dobrze poradzi sobie nawet przeciętny prawnik.
Zajmując się ciągle podobnymi tematami, popełnił on już najprawdopodobniej wszystkie możliwe błędy (lub widział błędy przeciwników).
Tym sposobem, chcąc nie chcąc staje się on ekspertem.
W jaki sposób możesz trafić na takiego eksperta?
Prościej niż myślisz 🙂
Polecam Ci serwis LexMonitor.
Znajdziesz tam prawników specjalizujących się w wielu dziedzinach prawa.
I nie są to jedynie ich deklaracje.
Każdy z nich prowadzi bloga prawniczego, na którym dzieli się swoją wiedzą.
Możesz więc takiego prawnika zobaczyć, przeczytać co ma do powiedzenia, bądź nawet zapoznać się z jego nagraniem umieszczonym w sieci.
Poniżej polecam Ci kilka świetnych blogów, które sam namiętnie czytam:
– prawo autorskie (Robert Ratajczak);
– tajemnica przedsiębiorstwa (Roberta Solga);
– dochodzenie wierzytelności (Karol Sienkiewicz);
– rejestracją spółki z o.o. (Błażej Szarzalski);
– odszkodowaniem po wypadku samochodowym (Patryka Zbroja).
Moim zdaniem również polski rynek usług prawnych skazany jest na specjalizację.
Skorzystają na tym i prawnicy i ich klienci.
Jestem ciekawy, co Ty o tym myślisz?
Zobacz również:
- Jakie są opłaty za rejestrację nazwy i logo firmy?
- Darmowa weryfikacja dostępności nazwy firmy
- Co oznacza C w kółku?
- Jak sprawdzić czy nazwa firmy jest dostępna?
- Czy można zastrzec znak towarowy na osobę fizyczną?
- 33 powody dlaczego warto chronić markę firmy jako znak towarowy
- Co oznacza TM przy logo?
- Allegro usunęło moją ofertę. Co zrobić, aby ją szybko przywrócić?
Bez wątpienia masz rację, Mikołaju. Ja jestem dopiero na samym początku swojej zawodowej drogi, ale wybór specjalizacji był dla mnie oczywistością, biorąc pod uwagę rosnącą z roku na rok konkurencję. Często mówi się, że „wszystko znaczy nic” i w prawie sprawdza się to doskonale. Branża skazana jest na specjalizację, choć niewątpliwie proces to trudny, bo w pierwszym okresie „specjalizacyjnym” trudno może być się utrzymać. Dlatego prawnicy, szczególnie młodzi, prowadzący indywidualne praktyki, biorą się za wszystko – by jakoś na tym rynku funkcjonować. Jestem natomiast przekonany, że podjęcie ryzyka i specjalizacja w określonym kierunku w perspektywie długofalowej okaże się strzałem w dziesiątkę.
Wbrew pozorom to właśnie specjalizacja jest bezpieczniejsza niż jej brak.
Oczywiście trzeba przełamać szablonowe myślenie, że coś się traci. Zajmując się w pełni jakimś problemem łatwiej uwypuklić w czym jesteśmy mocni. Świetnie pokazuje to Adam Knopik prowadzący bloga dot. wypadków samochodowych w Niemczech. Przyznasz, że bardzo wąska specjalizacja 🙂 Z drugiej jednak strony nie ma on chyba dużej konkurencji. Każda osoba szukająca informacji w internecie na ten temat na pewno trafi na jego wpisy.
I w tym zakresie widzę ratunek dla branży prawniczej. Po prostu muszą powstać kancelarie specjalizujące się w najdrobniejszych rzeczach. Jeżeli się nad tym zastanowić to jest to ogromne pole do popisu. No ale tak jak mówisz jest to proces trudny i długotrwały. Myślę jednak, że prawnicy aby utrzymać się na rynku nie będą mieć innego wyjścia.
PS. Gratuluję świetnych artykułów na twoim blogu. Bardzo dobrze się je czyta.
Pozdrawiam
Wąska, wąziutka – nie dosyć, że wypadki samochodowe, to jeszcze tylko w Niemczech. Cóż, każdy ma swoją niszę, w której dobrze się czuje i to jest piękne! 🙂 Dzięki za komplement, miło mi! 🙂